Samorząd Włoszczowy wysłał pomoc dla poszkodowanych przez powódź mieszkańców Lądka - Zdroju. Dołączyli strażacy ochotnicy z Czarncy i Konieczna
Potężna powódź nawiedziła tereny południowej i południowo-wschodniej Polski. Zalane wodą zostały m.in. Nysa, Kłodzko, Głuchołazy czy Lądek - Zdrój. Samorządy błyskawicznie zaangażowały się w pomoc osobom poszkodowanym - zbiórki dla powodzian prowadzone są w wielu miastach i wsiach. Wśród pomagających nie zabrakło Włoszczowy.
Lądek-Zdrój tydzień po powodzi nie przypomina w niczym perły polskich uzdrowisk. Skala zniszczeń jest tak ogromna, że mieszkańcy mówią o szoku, tragedii wielu dniach płaczu. Na ulicach trwa akcja usuwania tysięcy ton śmieci popowodziowych. – To co zobaczyliśmy przechodzi wszelkie wyobrażenia. Nie da się tego opisać. Zniszczone budynki, drogi i mosty, błoto i śmieci na ulicach... Gdy patrzy się , jak ogromne spustoszenia wyrządziła woda, może nam się wydawać, że to materiał nie z Polski, a kraju pogrążonego w wieloletniej wojnie. Dopiero na miejscu widać z jak wielkim dramatem mierzy się teraz Lądek-Zdrój - opowiada Grzegorz Krakowiak, prezes OSP w Czarncy, który w minioną sobotę zawoził dary powodzianom z Lądka -Zdroju. - Woda pędziła, ale kilka dni temu – jak opowiadali nam mieszkańcy - przybrała oblicze z katastroficznego filmu. Był strach, krzyk, wiele łez. Najstarsi mieszkańcy nie pamiętają w Lądku - Zdroju takich scen – dodaje i nie kryje wzruszenia.
Część diet i uposażenia przekazali dla powodzian z Lądka - Zdroju radni oraz burmistrz Włoszczowy Grzegorz Dziubek. Dary zebrali strażacy OSP w Czarncy. W transporcie pomogli im zaprzyjaźnieni druhowie z Konieczna. Sporego rabatu na zakupy udzieliła włoszczowska „Mrówka”, dzięki temu można było kupić więcej potrzebnych artykułów. Zakupy robiła radna Dorota Hupa - Rutkowska.
Żywność do miejscowości dowożą obecnie wolontariusze. Wszędzie widać wojsko, ale mieszkańcy mówią, że rąk do pracy nigdy dość. - Zima przyjdzie szybciej niż wielu się wydaje. Jak my będziemy tu mieszkali? Do tego czasu oby udało sprzątnąć ulice i domy. Smród roznosi się wszędzie. Cała dolna część Lądka w zasadzie nie istnieje. Wiele z tych budynków to szkielety - usłyszeli od mieszkańców nasi strażacy.
Po drodze mijali zalane zakłady usługowe, restauracje, piękne zabytkowe kamienice. Nie ma jeszcze prądu, nie ma wody, kanalizacja zniszczona. Cały czas słychać tylko trzask wyrzucanych przez okno mebli i sprzętów AGD. Bo trzeba z domów wynieść zalane lodówki, pralki czy umeblowanie. Ludzie przepychają pełne wody samochody.
Górna część miasta, gdzie jest infrastruktura uzdrowiskowa, przetrwała w nienaruszonym stanie. To jakaś iskierka nadziei. Jeżeli kuracjusze będą przyjeżdżać, to miasto będzie miało z czego żyć. Kiedy im coś podadzą w swoich restauracjach? Może wiosną…
Perła Kotliny Kłodzkiej podnosi się ze zniszczeń. - Władze miasta i powodzianie byli nam bardzo wdzięczni. Dziękują radnym i burmistrzowi oraz wszystkim darczyńcom za okazane serce, dostarczone sprzęty, zwłaszcza za taczki - mówi druh Krakowiak.
Strażacy z Czarncy i Konieczna pojechali też do miejscowości Stojków. Wielka fala i tam zdewastowała dobytek i życie.
Wśród powodzian jest oczekiwanie na kolejne wsparcie. Są konkretne potrzeby. Wodę, żywność i środki czystości mają. - Teraz potrzeba sprzętu do sprzątania i osuszacze, kuchenki gazowe i elektryczne, piecyki gazowe - wylicza dh Krakowiak.
Strażacy z Czarncy chcą pojechać do Lądka - Zdroju raz jeszcze. - Żeby poszkodowani mogli osuszyć domy - zapowiada Grzegorz Krakowiak.
Iwona Boratyn, rzecznik prasowy UG Włoszczowa
Dodaj komentarz
- to dla Ciebie staramy się być najlepsi, a Twoje zdanie bardzo nam w tym pomoże!